SÓL EPSOM – to wspaniałe uzupełnienie chlorku magnezu sześciowodnego. Tym razem mamy do czynienia
z siarczanem magnezu. Magnez to taki „masaż” dla mięśni. Siarka to makroelement, o właściwościach którego nie będę się rozpisywać, bo wyszedłby osobny post. Powiem tylko, że wspaniale relaksuje mięśnie, oczyszcza, tonizuje, koi stłuczenia i do tego wzmacnia włosy, skórę i paznokcie. Idealnie sól Epsom stosować naprzemiennie z chlorkiem magnezu sześciowodnym. SPIRULINA/CHLORELLA – amatorom zdrowej żywności i osobom na diecie roślinnej tych dwóch pań nie trzeba przedstawiać. A jeśli ktoś jeszcze ich nie zna: to algi należące do grupy superfood. Są tak wartościowe i tak „przestrzennie nieabsorbujące”, że doceniła je NASA, podając astronautom w kosmosie. To kwintesencja powiedzenia „duża treść, małe opakowanie”. Spirulina i chlorella różnią się między sobą delikatnie pod względem zawartości wartości odżywczych, ale tylko ilościowo. Obie mają niesamowitą ilość w pełni przyswajalnego białka (3g spiruliny odpowiada 36 g wołowiny), żelazo, magnez, kwasy tłuszczowe (tu akurat przewaga chlorelli), a co ważne – nie zakwaszają organizmu. Tak więc zamiast po treningu faszerować się kurczakiem z ryżem (o zgrozo, niektórzy naprawdę tak jedzą, uważając, że to najlepsze, co można sobie zrobić po treningu), proponuję zaserwować sobie green drinka z dodatkiem jednej z naszych bohaterek. A ponieważ można dostać je w formie tabletek, wspaniałym pomysłem jest łyknięcie kilku zaraz po treningu, żeby trochę „przymknąć” okno anaboliczne. MŁODY JĘCZMIEŃ – gladiatorzy zajadali się nim jak dzisiejsi sportowcy odżywkami. Jest tak przebogaty w wartości odżywcze, dodaje wigoru i rewitalizuje, że naukowcy nazywają go „zieloną krwią”. Co w nim znajdziemy? Wzmacniający kości wapń, odpowiedzialne za przewodnictwo nerwowo-mięśniowe potas i magnez, krwiotwórcze żelazo, zwiększający odporność mangan, ponadto cynk, selen, krzem, błonnik, witaminy z grupy B, C, E, A, kwas foliowy i przede wszystkim chlorofil. Młody jęczmień dostępny jest w formie tabletek i proszku, z którego przyrządza się napój. Oprócz wyżej wymienionych znakomitości, z całego serca i doświadczenia polecam korzeń maca, komosę ryżową i amarantus… nie tylko sportowcom, ale każdemu kto chce się czuć dobrze.
0 Komentarze
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
|