MIÓD – tego bohatera przedstawiać nie trzeba. Legenda głosi, że doceniali go Hipokrates i Pitagoras…
a to zacni Panowie byli. I chyba każdy wie, że oprócz cudownej słodyczy, miód oferuje nam mega lecznicze siły natury. Pierwsze przykazanie świadomego konsumenta brzmi: wiedz, co jesz, czyli znaj skład produktu. Co kryje w sobie miód? Cukry proste, aminokwasy, witaminy, mikro i makroelementy, substancje antybiotyczne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybiczne. Wszystko, co ochrania i odżywia pszczoły. Jak spożywać miód, żeby wydobyć z niego maksimum dobroci? Najlepiej rozpuścić go w wodzie i zostawić na noc, żeby uwolnił z siebie dobro. A ten słodki eliksir wypić rano. Czego robić absolutnie nie wolno? Zalewać miód wrzątkiem, gotować, dodawać do gorącego napoju. 40 stopni to najwyższa temperatura dozwolona. Niestety, żyjemy w czasach producenckiego oszustwa i miód miodowi nie równy. Co więc znajdziemy na sklepowych półkach? Miód sztuczny (tfu, na to najlepiej nawet nie patrzeć), Miód z polskich pasiek (to co Tygryski lubią najbardziej), Mieszankę miodów z terenów Unii Europejskiej (jeśli nie może być z Polski, to niech będzie ten. Jest w miarę nieoszukany… Puchatek by nie pogardził), Mieszankę miodów z Unii Europejskiej i spoza UE (w znakomitej większości mamy tu do czynienia z miodem chińskim, który z miodem ma wspólną jedynie nazwę, a w składzie prawie sam syrop cukrowy. Więc możemy być pewni, że to w kilku procentach miód prawdziwy, a w reszcie sztuczny). Po czym poznać prawdziwy miód? Do eksperymentu potrzebne będą: obiekt badany (zakupiony miód), szklanka z letnią wodą, łyżeczka. Działanie: nabieramy łyżeczką miód ze słoika, wlewamy go z pewnej odległości do szklanki. Nie mieszamy! Obserwacje i wnioski: Miód naturalny będzie spływał jednostajnym strumieniem, ułoży się na dnie szklanki i rozpuści powoli. Jeśli włożymy łyżeczkę z miodem do wody i ustawimy ją na dnie, miód naturalny spłynie powoli i rozleje się dookoła łyżeczki. Miód „z UE i spoza UE” w wariancie 1 będzie spływał nierówno, z zawirowaniami i szybko rozpuści się w wodzie. W wariancie z włożoną łyżeczką (2) natychmiast spłynie na dno i szybko zniknie rozpuszczony w wodzie. Krystalizacja jest zjawiskiem naturalnym i świadczy o tym, że miód jest prawdziwy. Jeśli miód skrystalizował, a my chcemy lejący, wystarczy wsadzić słoik w kąpiel wodą i cierpliwie poczekać. A co dobrego robi nam miód? Między innymi wzmacnia odporność (tutaj muszę wspomnieć o miodzie Manuka, wytworzonego przez pszczoły zbierające nektar z kwiatów krzewu Manuka w Nowej Zelandii. Miód drogi jak pierun, ale skuteczność równie pieruńska), wydolność mięśni (przez obecność potasu – więc beneficjentami będą nie tylko biceps, triceps, ale też serducho), obniża ciśnienie krwi, przyspiesza gojenie ran, działa kojąco na nerwy i regenerująco na zmęczony mózg. Istnieje wiele różnych rodzajów miodu – w zależności od tego, co zebrała pszczoła. Różne miody działają leczniczo na różne schorzenia (np. lipowy będzie działał napotnie, bo takie właściwości ma lipa). PYŁEK PSZCZELI – z biologicznego punktu widzenia, pyłek to męskie komórki rozrodcze. Dla pszczół miód to węglowodany, pyłek to białko, tłuszcze (w tym kwasy tłuszczowe), witaminy, sole mineralne i aminokwasy. Co nam robi? Wzmacnia organizm (super dla dzieciaczków i osób starszych), reguluje przemianę materii, podnosi poziom żelaza (pogromca anemii), rewitalizuje, wzmacnia apetyt, zmniejsza nerwowość i rozdrażnienie, zwiększa koncentrację, działa przeciwzapalnie… i pozwala żyć długo i szczęśliwie. Jak go przyjmować? Rozpuścić w niewielkiej ilości wody, pozostawić do naciągnięcia i wypić. Zemleć w młynku, rozgnieść w moździerzu i dodać do jedzenia (np. koktajlu) albo wersja dla zabieganych – na język i pozwolić się chłopakowi rozpuścić. Zadziała zawsze. PIERZGA – zakonserwowany, przerzuty przez pszczoły i przefermentowany w plastrze pyłek kwiatowy. Dzięki procesowi obróbki i dodatku śliny pszczół, pierzga to taka superwersja pyłku. Nie dość, że jest lepiej przyswajalna niż pyłek, to ma bogatszy skład – o wiele więcej białka, witamin i składników mineralnych. Przede wszystkim komplet aminokwasów egzogennych (tych, których nasz organizm nie jest w stanie wytworzyć sam. Jest ich 8 plus 2 względnie egzogenne [histydyna i arginina potrzebne dzieciom i osobom starszym] Pierzga zawiera wszystkie 10, więc jest źródłem pełnowartościowego białka). Najczęściej można dostać pierzgę w miodzie – stosuje się ją tak jak pyłek. Pamiętacie jak He-man krzyczał „Na potęgę Posępnego Czerepu, Mocy przybywaj!” i zamieniał fioletowe rajtki na futrzaste gacie mocy?? Bo na offie pierzgę wcinał. PROPOLIS – inaczej kit pszczeli. Pszczoły używają go do uszczelniania wewnętrznych części ula i plastrów. Dzięki temu pszczela rodzina nie obawia się bakterii, pleśni i innych paskudztw. A skąd pszczoły biorą surowiec na kit? Otóż zbierają żywicę z pączków, która chroni roślinę przed pasożytami. A do czego my możemy go wykorzystać? Propolis dobrze rozpuszcza się w alkoholu, więc najskuteczniejszy będzie w formie nalewki. A ponieważ ma działanie bakterio-, grzybo- i wirusobójcze, a do tego niszczy też pierwotniaki, to obowiązkowa pozycja w każdej apteczce. Pomoże w leczeniu układu oddechowego, pokarmowego, chorobach skóry i gojeniu ran. Tyle o tym, co pszczoły mogą nam dać. Teraz porozmawiajmy o tym, jak my możemy się im odwdzięczyć…. Od lat 90-tych obserwuje się drastyczny spadek pszczelich rodzin i tajemnicze wymieranie tych wspaniałych owadów. Gdyby nie one… no cóż… świat zginąłby z głodu. Zawdzięczamy im wszystkie owoce i warzywa, które jemy (bo to one zapyliły kwiaty, z których powstały) i oleje (np. rzepakowy). O taki smutny los pszczół podejrzewa się chemikalia, którymi opryskuje się rośliny (tu miejsce na dłuuuugi wywód o GMO, Mon-tfu-***nto i im podobnych silent assasins). Wyobraźcie sobie, że w Chinach już powstają pszczółki-robociki (sic!). Co możemy zrobić? Możemy adoptować pszczołę! http://adoptujpszczole.pl/?gclid=Cj0KEQjwhuqrBRCFuPz4ipOx5JIBEiQAZJ7F-vgnHYrRhXpNeiEMRAXQkJoHTjtJcy1H03w5-5FeKPcaAlDU8P8HAQ A jeśli latem spotkamy zmarnowaną i opadniętą z sił pszczółkę, możemy ją nakarmić! Wystarczy podać takiej biduli wodę z cukrem! Nabierze sił i znowu będzie „mała, zwinna i rezolutna”
0 Komentarze
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
|